Jakimś niespokojnym duchem byłam wczoraj, to zapewne po popołudniowej wizycie u lekarza ( wychodowałam sobie troszę kamieni w nerkach i w woreczku żółciowym ), niespokojność zaowocowała rozwieszaniem różnych rzeczy w domu.
I tak na przedpokoju zawisł metalowy wieszak, który mieszkał u mnie w domu już jakiś czas i jakoś nie miałam pomysłu gdzie go powiesić.
I od razu znalazłam dla niego przeznaczenie, teraz moje perły są podwójną ozdobą ( nie tylko mnie ).
Drugim owocem wczorajszego zwiercenia jest przemalowanie sukienki aniołka - wcześniej była brudno niebieska, teraz jest fioletowa.
Jak dla mnie teraz wygląda o wiele lepiej : )
Anioł jest pięknie spatynowany.
Wisi sobie pod żyrandolem w mojej kuchni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz