W najbliższym czasie zamierzam zająć się pisankami dekupażowymi z gęsich wydmuszek.
Z tej okazji ( każdy pretekst jest dobry )wybrałam się na zakupy serwetkowe ;-)
Oj nic tak nie poporawia nastroju jak kilka paczek nowych serwetek...
Myślę, że każda z nas tak ma, że zakupy "produktów" twórczych są lekiem na całe zło...
Żeby Was nie przerażać pokazuję na zdjęciu, tylko kilka nabytych wzorów.
Zapewne wraz z postępem prac nad piasnkami, będę je Wam prezentowała.
Ja też! Ja też mam manię kupowania serwetek, chociaż w pracowni zalegają ich niezliczone ilości ;-) I też zaopatrzyłam się w drobiowe serwetki, ale jakoś serca do jaj nie mam... Brak weny? Z niecierpliwością czekam na Twoje!
OdpowiedzUsuńHm, zastanawiam się ile Ty tego nakupowałaś :-) Czekam na efekty :-)
OdpowiedzUsuńA ja mam kilka podwójnych i mogę się podzielić:)
OdpowiedzUsuńJak się zabierasz za jaja, to muszę się sprężać ;) z odpowiedzią.
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać Twoich pisanek. Tworzone z tak ślicznych serwetek z pewnością będą piękne. A ilość wydmuszek na zdjęciu- oszałamiająca!
OdpowiedzUsuńAż mi się oczęta zaśmiały :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się twórczo !
OdpowiedzUsuńTrzymajcie kciuki, zawsze robiłam jajka drewniane, a teraz wielkie wyzwanie 50 gęsich wydmuszek ...
OdpowiedzUsuńMoże nie być łatwo ...
Czekamy na efekty!:)
OdpowiedzUsuń