Nareszcie jestem w domu.
Pobyt w szpitalu był traumatyczny, coś co wszyscy nazywają zabiegiem, okazało się być bardzo bolesne...
Idąc do szpitala myślałam, że szybko laserem rozprawią się z moimi kamieniami i wracam po 3 dniach do domu, miałam przeświadczenie, że są to trzy dziurki w brzuchu, dość blisko siebie i nie będą za bardzo bolały one i cały "zabieg"...
I tu się myliłam ... i to bardzo !!!
Po narkozie obudziłam się cala obolała, brzuch obklejony i napuchnięty jak balon, każde poruszenie było bolesne.
Przed pójściem do szpitala nie chciałam za wiele czytać na forach internetowych wypowiedzi innych, którzy przez, to przeszli, żeby nie nastawiać się negatywnie, teraz wiem że lepiej by było jednak więcej poczytać.
Na przykład objaw po wszystkim straszny ból barków ( gdzie woreczek żółciowy a gdzie barki ??? ) takie objawy jak siedzi się gdzieś w przeciągu i na drugi dzień nie można ruszyć szyją ani poruszać plecami - te objawy wywołuje gaz wpompowywany do ogranizmu podczas zabiegu; nie wiedziałam, że coś takiego ma miejsce.
A najlepsze jest, to że cały dzień i noc po ... nie pozwalają nic pić... poprostu mordęga, można tylko zwilżać usta, a tu człowikowi wszytstko zasycha i gardło ma podrażnione od rurki intubacyjnej.
Modliłam się, żeby już był następny dzień rano i żeby to piekło się skończyło.
Poprostu nastawiłam się na zupełnie inne objawy "po" niż to miało miejsce...
Najlepsze i cekawe wiadomości przekazał mi chirurg, na drugi dzień: " Pani Agnieszko wyszysko się udało, w nagrodę zamiast jednego kamienia, ma Pani 6 !!! sztuk "
Na USG był widoczny tylko jeden..."cudowne rozmnożenie".
Chyba i tym razem moje anioły miały mnie w opiece!!!
Pomimo, że nadal ledwo siedzę przy komputerze cieszę się, że już jestem w domu.
Pożaliłam się Wam, na moje "lecznicze przygody" ...
Bardzo dziękuję za wszystkie wpisy i życzenia zdrowia, miło mi było je czytać.
Teraz, to już tylko lepiej może być, mam nadzieję że szybko przestanę odczuwać dolegliwości i wracam do pracy.
11 komentarzy:
Witaj!
Teraz będzie już tylko lepiej:-)
Szybciutko wracaj do zdrowia i do blogowania.
Pozdrawiam cieplutko.
..odpowiadam iż wzięłłam to od razu pod uwagę ,proszę Cię o przesłanie adresu na maila.Bardzo cieszę się że wróciłaś.!!Pozdrawiam!
Agnieszko, aż łezka mi się zakręciła w oku...
Biedna Agusiu, zdrowiej szybciutko. Ze wszelkimi zabiegami tak jest ,że przechodzi się je duzo ciężej niż ma się o tym wyobrażenie. Spore mam doświadczenie w tym zakresie niestety, ale na pociszenie Ci napiszę ,że po krótkim czasie dojdziesz do siebie.Laparoskopia jest o wiele mniej inwazyjna niz każdy zabieg chirurgiczny. Ściskam i pozdrawiam gorąco:)
Bardzo się cieszę, że już po wszysttkim!! Lubię Twojego bloga ponieważ piszesz w nim nie tylko o domu ale i o sobie. Bo Twój dom to przercież i ty!!!
Ciesze się, że jesteś już z nami. Nacierpiałaś się ale pomyśl z każdym dniem będzie lepiej i niech będzie to dla Ciebie to dobre pocieszenie. 6 kamieni, jak Ty je wyhodowałaś? ;-)Pozdrawiam i życzę zdrowia i radości, która mu towarzyszy.
Szybkiego powrotu do zdrowia życzę :)
Cieszę się , że już po wszystkim ... Z każdym dniem będzie lepiej... Ja tam mam 5 dziurek a kamoli maiałam 17... W sumie po tym , jakie miewałam ataki , to ból "po" ,to "pikuś". Trzymaj się cieplutko , głowa do góry i duuużo zdrowia życzę ! :)
Cieszę się, że już po strachu ! Wracaj szybko do zdrowia ! Fajna skrzyneczka, no nie ? :-)Pozdrawiam
Ufff, dobrze, że już po wszystkim! Ja miałam raz w życiu "zabieg" -na kolano...Brrrr...te bóle "po"...do dzisiaj to pamiętam...Ale może nie ma co sobie przypominać, tylko cieszyć się, że już dobrze i, że ma się to za sobą? :) Głowa do góry!:)
Nabieraj sił i wracaj do zdrowia!!!:)))
moja mama też miała usuwane kamienie i widziałam jak też cierpiała, nie zazdroszczę ... życzę szybkiego powrotu do zdrowia :). Zdjęcie Aniołków jest przepiękne :).
Prześlij komentarz